Zapewne wielu z nas zetknęło się z pojęciem rewitalizacji. Jest ono obecne zwłaszcza we wszelkich debatach toczonych na gruncie lokalnego samorządu, a szczególnie w tym miastach, które dysponują bogatą zabudową składającą się z kamienic.
Wiele z nich jest w kiepskim stanie technicznym i z biegiem lat niszczeje. Dotyczy to zarówno obiektów komunalnych będących własnością miasta, jak też kamienic w rękach właścicieli prywatnych.
Ograniczone możliwości finansowe jednych i drugich są z reguły przyczyną zaniechań, których skutki mogą być opłakane. Ma to swój wymiar społeczny, albowiem większość takich budynków jest zamieszkana.
Z czasem dzielnice zdominowane przez zabudowę kamieniczną są utożsamiane z biedą, patologią i tracą swój miastotwórczy potencjał. Tymczasem zadbane i kompleksowo wyremontowane mogłyby być dumą wszystkich mieszkańców.
Programy rewitalizacyjne dają na to szansę poprzez skierowanie środków na prace remontowe – również na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego, które nad Wisłą wciąż raczkuje.